Tatiana Wojtas
O mnie i moich pasjach bardziej nieformalnie
Czy istnieje sztuczny podział pomiędzy hobby a uprawianym zawodem? Właśnie się zastanawiam. Zapewne są ludzie, w stosunku do których taki podział jest jak najbardziej słuszny. Natomiast w moim życiu pojęcia pasja i profesja wzajemnie się ze sobą przeplatają. Różne aspekty mojej działalności zawodowej wyrastają z początkowo niewinnych fascynacji i są powiązane ze sobą właśnie poprzez to "zadurzenie" intelektualne i emocjonalne.
Moja przygoda z badaniami nad problematyką międzykulturową rozpoczęła się na dobrą sprawę już w podstawówce. Ani myślałam wtedy o karierze naukowej, ani o nauczaniu kogoś kompetencji międzykulturowych. Po prostu mój nastoletni umysł chłonął książki z biblioteki Dziadka o dalekich krajach i egzotycznych obyczajach. Mając 13 lat zachorowałam na starożytny Egipt. Tak bardzo chciałam się wczuć w ich obcy sposób życia i postrzegania świata, że jedna za drugą czytałam książki o Egipcjanach. Po krótkim czasie zajęły one całą półkę. Po Egipcie przyszło zafascynowanie Babilonem i całym starożytnym Wschodem, potem przyszła kolej na Czarną Afrykę, później na Orient... Polska też była dla mnie „nieznanym lądem”, który odkrywałam już na studiach polonistycznych.
Do tej pory mi nie przeszło i raczęj już nie przejdzie. Teraz, oprócz kultury i obyczajowości, interesuję się również wierzeniami, relogioznawstwem i chrześcijańską teologią porównawczą.
Uwielbiam muzea, w których przechowywane są przedmioty pochodzące z minionych epok oraz odległych zakątków świata. Obejrzałam chyba wszystkie większe egiptologiczne zbiory muzealne, które są dostępne w Europie. Kiedy w Muzeum Brytyjskim w Londynie zobaczyłam na własne oczy słynny Kamień z Rozetty, łzy stanęły mi w oczach.
Jestem nałogowym czytelnikiem, chociaż tematyka moich lektur różni się w zależności od aktualnych zainteresowań. W tej chwili np. z wielką ciekawością zagłębiam się w beletrystykę arabską. Te powieści nieraz są bardzo trudne do czytania, np. taki arabski kryminał, który nie ma nic wspólnego z formatem kryminału europejskiego! Ale dla mnie to niesamowita frajda, wielostronna przyjemność: czytam historię, oceniam tłumaczenie, poznaje niuanse bliskowschodnich realiów oraz wczuwam się w mentalność autora i bohaterów.
Uwielbiam również pisanie. Eksperymenty ze stylem, z tłumaczeniami, z rymowaniem... W latach studenckich bawiłam się, owszem, w pisanie jakichś opowiadań, ale dzisiaj o wiele ciekawsze wydają mi się inne gatunki literackie. Na przykład teksty popularnonaukowe oraz publicystyczne. Fascynującym wyzwaniem jest dla mnie pisanie po polsku. Zabawa z polskim słownictwem, ubieranie świata w określenia wyczytane u polskich autorów. Dlatego w końcu odważyłam się założyć dwujęzyczny blog RODZINNA MIESZANINNA, który jest może nie tyle blogiem, ile jednoosobowym czasopismem popularnonaukowym. Zgromadziłam już tak dużą wiedzę o komunikacji międzykulturowej, że czuję nieodpartą potrzebę dzielenia się nią. Zatem mamy kolejne hobby, które jest częścią mojego zawodu: blog o wielokulturowości, o urokach i niebezpieczeństwach związków z cudzoziemcami, o życiu w rodzinie mieszanej i o dwujęzycznym i dwunarodowym wychowaniu dzieci.
Wszyscy mówią, że ich pasją są "podróże". Tak, ja też bardzo lubię gdzieś wyjeżdżać! Natomiast czy to jest moja pasja sama w sobie? Raczej nie. Lubię klimat przemieszczania się w przestrzeni, zrozumiałam to, pracując w turystyce. Lubię planować i układać trasę, chociaż ostatnio oddaję tę działkę Mężowi, który też bardzo to lubi:) No i najważniejsze dla mnie — intelektualne poznanie miejsca, do którego przyjechałam. Bardzo długo się przygotowuję merytorycznie do każdego wyjazdu. Jeżeli nie mam takiej możliwości — jest to dla mnie wielka strata. Ludzie, których spotykam w podróży, nie są dla mnie gadającym elementem egzotycznego krajobrazu, tylko niezwykle cennym źródłem wiedzy. Dlatego bardzo lubię rozmawiać z miejscowymi, ale lubię też wiedzieć, jakie pytania zadawać. Z tego wyrósł mój warsztat przeprowadzania wywiadów naukowych, który obecnie stanowi ważną część mojego zawodu.
Podróże mają dla mnie jeszcze jeden dość specyficzny wymiar, związany z kolejną moją fascynacją — odkrywaniem własnych i cudzych tajemnic rodzinnych sprzed paruset lat. "Złapałam bakcyla" genealogii i czuję, że tak łatwo mi nie odpuści. To naprawdę wymagające, drogie i czasochłonne hobby zazębia się o mój warsztat naukowca oraz, rzecz jasna, o podróżowanie. Archiwa przechowujące dokumenty o członkach interesujących mnie rodzin, porozrzucane są po całej Europie. Zatem oczywiście uwzględniam ten czynnik planując kolejny wyjazd.
Lubię śpiewać i czasem pograć sobie na pianinie (chociaż zdecydowanie bardziej lubię to pierwsze). Uwielbiam nasze domowe wokalno-instrumentalne improwizacje z udziałem wszystkich domowników. Teraz przynajmniej wiem po co kiedyś kończyłam szkołę muzyczną: żeby móc wyrobić gusta muzyczne moich Dzieci.
Lubię uczyć się języków. Czego to ja się nie uczyłam w swoim życiu... Był nawet esperanto, staroegipski (tak, tak, i te obrazkowe hieroglify też) i suahili (mam nawet certyfikat!). Teraz to hobby nieco odeszło na drugi plan, bo koncentruję się raczej na doszlifowywaniu języków naprawdę przydatnych w mojej pracy: angielskiego, hiszpańskiego i czeskiego. Nie mniej marzą mi się lekcje arabskiego i nowogreckiego. I wstydzę się rozmawiając z koleżanką ze studiów filologicznych, która w odróżnieniu ode mnie pozwala sobie pofolgować swojemu uzależnieniu. Ostatnio opanowała turecki, kurdyjski i gruziński, a właśnie zbrała się za baskijski:)
Kiedy miałam 17 lat, byłam pewna, że życie to jedna wielka przygoda, a świat jest miejscem pięknym i niesamowitym. Dzisiaj wiem, że oprócz przygód istnieje również ciężka rutynowa praca, bez której nie sposób się rozwijać, a świat jest miejscem jednocześnie pięknym i okropnym, niesamowitym i bardzo trudnym do przetrwania. A jednak stoję na swoim: świat jest z każdej perspektywy miejscem szalenie interesującym, i żadne ciężkie warunki życia, ani żadne codzienne obowiązki nie usprawiedliwiają zamknięcia się we własnej "szklanej kuli". I to dlatego wkładam tyle wysiłku w badania nad nieporozumieniami wynikającymi z odmienności kulturowej, w gromadzenie materiału do książek, artykułów i wpisów na blog. Dlatego obmyślam i organizuję warsztaty i szkolenia kulturoznawcze. Dlatego angażuję się w kryzysowe sytuacje innych ludzi i doradzam osobom, których życie prywatne związane jest z cudzoziemcami i kontrastami kulturowymi.
Szukam sposobów, by uświadamiać ludziom, jak piękniejszy, ciekawszy i bogatszy staje się świat, kiedy otwieramy się na niego i zaczynamy patrzeć na niego poprzez pryzmat wielokulturowości.